Lalki z Zabranieckiej

Lalka. Jedna z najstarszych zabawek znanych ludzkości. Czasem przedstawia człowieka, czasem zwierzę, a innym razem fikcyjną postać o nieokreślonym charakterze. Z pozoru jedynie dla dzieci, ale znajduje entuzjastów także wśród dorosłych kolekcjonerów. Twór, który jest nośnikiem naszej wyobraźni i pomysłowości. Coś niezwykłego, co potrafią stworzyć ludzie tacy jak Małgosia Trafimoff i Robert Kotowski. Ich pracownię odwiedzamy po trzymiesięcznym lockdownie.

Kiedy Gaweł Aleksandrowicz (Endemit Pracownia) wspomina nam, że jego sąsiadami przy Zabranieckiej 82 są twórcy lalek, od razu wiemy, że chcemy ich odwiedzić. Gdy chwilę później na profilu społecznościowym znajomego stolarza, Arka Ścichockiego (Studio Tata), zauważamy fotografię lalki wykonanej przez tajemniczych lokatorów Targówka Fabrycznego, utwierdzamy się w przekonaniu, że chcemy dowiedzieć się więcej na ten temat. Odzywamy się więc do nich i po kilku krótkich rozmowach umawiamy na wizytę w warsztacie Gosi i Roberta.  

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Po wejściu do pracowni w zasadzie przez pierwsze kilkanaście minut głównie powtarzamy: „Wow!”. Podchodzimy do poszczególnych materiałowych figurek, oglądamy ilustracje na ścianach i mamy wrażenie, że weszliśmy do świata, w którym jest kreowana rzeczywistość lalkowych bohaterów, uważnie śledzących każdy nasz ruch z półek w warsztacie. Widzimy zbudowane scenografie pomieszczeń będące perfekcyjnym odwzorowaniem realnych przedmiotów, które towarzyszą naszemu codziennemu życiu. Przyglądamy się niewielkiej windzie, biurku, neseserom, torebkom, szczotkom, skrzynkom na listy. Z bliska zauważamy, że stroje lalek są dopracowane z wyjątkową szczegółowością – to nie są atrapy. Każda z postaci posiada pełny ekwipunek, jest ubrana od bielizny po specjalnie dopasowane do jej charakteru dodatki. Możemy zmieniać buty, kapelusz czy okulary materiałowych dam i kawalerów. Chwilę później poznajemy imiona części tych wyjątkowych postaci i dowiadujemy się, że będą oni występować w animacji, którą Gosia i Robert planują wyprodukować. Teraz do początkowego „Wow!” dodajemy: „Ale jak to? Będzie film? Naprawdę?”.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Projekt Pracownie: Zanim opowiecie nam więcej o tych wszystkich cudownych postaciach i tym, w jakim celu powstały, powiedzcie nam coś o sobie.

Małgorzata Trafimoff: Poznaliśmy się z Robertem w internecie, podglądaliśmy nawzajem swoją twórczość na portalu DeviantArt. Ja od kilkunastu lat maluję, rysuję i jeszcze wtedy udzielałam się w różnych przedszkolach i szkołach. Mieszkałam na Śląsku. Kiedy moja najmłodsza córka skończyła edukację, poczułam, że jestem wolna i chcę zacząć prowadzić własną pracownię. Umiałam szyć, a Robert miał doświadczenie w budowie scenografii, więc pomyśleliśmy, że fajnym pomysłem będzie połączenie sił i wspólne tworzenie artystycznych lalek.

Robert Kotowski: Małgosia rzadko o tym mówi, ale poza tym, że jest absolutnie wybitną krawcową, jest przede wszystkim wspaniałą malarką z niezwykłą wyobraźnią. Jej obrazy są niesamowite, lalki też! Co do naszej współpracy – najpierw właściwie narodził się pomysł na typowe lalki dla dzieci, ale też na kolekcjonerskie egzemplarze. Dość szybko wiedzieliśmy, że najciekawsze są dla nas te artystyczne projekty, a ich urok trzeba wykorzystać w animacjach. Wybraliśmy tworzenie odważnych lalek, które będą miały konkretny charakter. Działamy razem od dwóch lat i w naszej ocenie jesteśmy dopiero na starcie.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Czyli od razu wiedzieliście, że to będą lalki, ale skąd właściwie idea ich tworzenia? Mieliście wcześniej jakieś doświadczenia z kreowaniem takich postaci?

Małgorzata: Wiedzieliśmy, że będą to lalki, ale ja myślałam bardziej o ich potencjale wystawowym. Może o targach. Robert od początku wiedział, że będzie chciał je animować. Ja byłam bardziej sceptyczna. A czemu lalki? Razem z przyjaciółką od jakiegoś czasu piszemy opowieści dla dzieci i wykonuję do nich ilustracje. Aż chciałoby się ożywić bohaterów tych bajek i spisać ich losy w jakieś pięknej książeczce!

Robert: W moim przypadku lalki były od zawsze. Już jako dzieciak tworzyłem różne ludziki, budowałem dla nich światy. Dorastałem za komuny, więc takich rzeczy nie było w sklepach – z kolegami wszystko sami budowaliśmy i bawiliśmy się w „Gwiezdne Wojny”. Nie można było po prostu iść do sklepu i kupić sobie tych wszystkich postaci. Po latach wróciło do mnie marzenie z dzieciństwa, żeby kreować takie historie. Po drodze zajmowałem się różnymi rzeczami – trochę pracowałem w agencjach reklamowych, w pomocy społecznej, prowadziłem nawet klub. Mimo wszystko to całe filmowe i kreatywne zaplecze ciągle gdzieś tam było. W końcu z Gosią postawiliśmy wszystko na jedną kartę.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Jak trafiliście na Targówek Fabryczny?

Robert: Przez Ludwika Wieleckiego.

Laboratorium Rzeźby Reaktor! Czy my możemy kojarzyć Cię także z tego dawnego zagłębia przy Podskarbińskiej? Właśnie tam poznaliśmy Ludwika.

Robert: Na Podskarbińskiej byłem raczej osobą dochodzącą. To zabawne, bo można powiedzieć, że – w moim przypadku – po 20 latach znów mam swoją autorską pracownię. Ludwika poznałem w pracy, na jakimś planie, ale to bardzo długa historia. Trafiłem w to środowisko – niegdyś Podskarbińskiej, dziś Zabranieckiej – właśnie dzięki niemu. Gdzieś tam po drodze prowadziłem niezależnie pracownię konserwacji, wykonywałem elementy scenograficzne. Ta strona plastyczna towarzyszyła mi całe życie i teraz mogę robić to, co kocham najbardziej.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Dobrze, ale tutaj mówimy o lalkach dla dzieci, tu o wystawowych, a na początku wspomnieliście o animacji poklatkowej, która ma powstać z wykorzystaniem tych najbardziej zaawansowanych projektowo lalek – skąd ten pomysł?

Robert: Spójrz tylko na tych bohaterów! Przecież te lalki same rwą się do życia! Każdy, kto odwiedza naszą pracownię, mówi, że są zachwycające. Jak wrzucamy ich zdjęcia na Facebooka Gosi, to wszyscy nas pytają, co się z nimi stanie dalej i kiedy one wystąpią w jakiejś produkcji. Kiedyś nawet był tu u nas pan, który niemalże wychował się w Teatrze Guliwer i bardzo chwalił naszych bohaterów. Te lalki żyją i domagają się animacji na ich temat. A skoro czujemy, że one tego chcą, to i nasze marzenia zaczynają wypływać naturalnie. Wszystkie lalki są naszymi autorskimi pomysłami, które stanowią bazę do stworzenia scenariusza całej historii. Teraz zbieramy sprzęt i jak tylko dostaniemy drugie pomieszczenie, zaczynamy budowę studia i pierwszej sceny.

Małgorzata: To będą takie krótkie cykle animacji dla dorosłych, mininowelki. Chcielibyśmy do każdego odcinka tworzyć kolejnych bohaterów, którzy będą towarzyszyć tym głównym. Organizować wystawy, na których będzie można obejrzeć wszystkie lalki i scenografie wykorzystywane w animowanym serialu.

Robert: Na razie chcemy ruszyć z produkcją. Plan jest taki, żeby potem animację dystrybuować na stronie albo na YouTube. Tematyka animacji będzie uniwersalna, taka tragikomedia nawiązująca do czasów PRL-u i mówiąca o współczesnych problemach.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Jak powstają te lalki?

Małgorzata: Robimy w pracowni kilka rodzajów lalek. Mamy takie dla dzieci, one są miękkie i nie posiadają żadnych twardych elementów. Główka, szyja, tułów to w pełni ręczna robota. Podszycie robię podwójnym szwem, żeby lalka była trwała. Pewnie z nimi będziemy chcieli za jakiś czas wystawić się na targach. Pracuję z gąbką, wełną. Wymyśliłam sobie, jak to ma być zrobione, żeby uzyskać konkretny efekt. Inne lalki, np. te na zamówienie, kolekcjonerskie lub tworzone na potrzeby animacji, powstają na drucikach. Każda z lalek ma swój szkielet, coś jak kręgosłup. To, jak bardzo zaawansowany jest ten szkielet, uzależnia ruchliwość naszej postaci. W środku jest gąbka i runo owcze filcowane na sucho. Włosy robię w formie wiązek wełny, które dodatkowo wyczesuję. Dla każdej lalki szyję pełną garderobę, a dodatkami takimi jak buty, okulary zajmuje się Robert. On również wykonuje wszystkie elementy świata przedstawionego wokół lalek – tak jak widzicie, wędki, studnie, elementy klatki schodowej. W przypadku zwierzątek są to także kopytka czy rogi. On ma na to wszystko już swoje patenty!

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Ile powstaje jedna taka lalka? Niektóre są lepiej ubrane niż niejeden realny człowiek (śmiech).

Robert: Lalka może powstać w jeden dzień, ale zdarza się, że trwa to nawet kilka tygodni.

Małgorzata: Jak robimy lalkę, to czasem ją na chwilę zostawiamy, by później do niej wrócić. W niektórych przypadkach cała wizja się zmienia. Np. pies jednej z naszych bohaterek musiał być biały, bo poprzedni kolor sierści zbyt zlewał się ze ściankami scenografii (śmiech).

Twoja maszyna, Gosiu, nie wygląda jak współczesna nówka sztuka.

Małgorzata: To stary Łucznik. Uwielbiam go. Te nowe i plastikowe maszyny nie są fajne. Tą mogę przeszyć także skórę i trudniejsze materiały. Gdybym kiedykolwiek miała kupować nową maszynę, to wybrałabym właśnie taką starą, najlepiej overlock (śmiech). Wierzę, że tradycyjne lalki muszą być wykonane tradycyjnymi metodami, muszą być uszyte, właśnie na takim sprzęcie.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

A samo projektowanie postaci? Wymyślanie ich cech? Tego, jakie mają być?

Robert: Każda postać powstaje w ramach burzy mózgów na bazie różnych rysunków, które przygotowujemy indywidualnie. Często rozmawiamy o jakiejś postaci i cechy charakterystyczne na naszych rysunkach są zbieżne. To czasem niuanse. Zawsze chcemy, żeby te lalki były bardzo dokładne i szczegółowe, a nie poklejone, żeby tylko „jakoś” wyglądały.

Jak się robi takie zmarszczki na twarzy lalki? Jak te, które widzimy u tych starszych pań.

Małgorzata: Każda zmarszczka jest ręcznie szyta na twarzy postaci. Odpowiednio naciągnięta nitka wywołuje ten efekt, ale nie ukrywam, że sporo trzeba się nagimnastykować, żeby to faktycznie wyrażało charakter, o który nam chodzi.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Kiedy pokażecie tych bohaterów światu i będzie można dowiedzieć się o nich jeszcze więcej? Dobrze, żeby już teraz budowała się społeczność ich fanów!

Małgorzata: Tu macie Panią Basię z Siódmego i Panią Władzię z Ósmego. No i zapowiada się, że u Was będzie debiut naszego ulubieńca, czyli Zygmunta Decybela z Działu Roszczeń! Właśnie pracujemy nad jego asystentką, biurem i mieszkaniem. Może nawet doczeka się własnego trabanta!

Taki debiut u nas! Bardzo chętnie, Pan Zygmunt jest uroczy!

Robert: Oczywiście myślimy o przedstawianiu naszych postaci, ale mówiąc szczerze – social media to nasza największa pięta achillesowa. Może nawet to trochę umiemy, ale bardzo tego nie lubimy. Wolimy pracować rękami. Zresztą nie chcemy przedstawiać postaci dopóki nie będą miały w pełni wykreowanego świata. Dla Was robimy wyjątek!

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Wasze studio także powstanie tutaj, na Zabranieckiej? Nie boicie się widma wypowiedzeń?

Robert: O wyburzenia i wypowiedzenia martwimy się zawsze, ale podobno do 2022 roku jesteśmy bezpieczni.

Czyli wymyśliliście sobie, że będziecie tworzyć tak bardzo zaawansowane projekty lalek na zaś, potem nakręcicie o nich animację… Jesteście w stanie przy takim nakładzie pracy spokojnie utrzymywać tę pracownię i inwestować w kolejną przestrzeń?

Robert:W utrzymaniu pomagają nam także zlecenia z zewnątrz. Nadal współpracujemy z rekwizytorniami i jesteśmy otwarci na takie działania. Mamy też indywidualne zamówienia np. na lalki portretowe.

Projekt Pracownie_wywiad_Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski_ręcznie szyte lalki_fot_Radek Zawadzki

Lalki portretowe? W sensie lalki, które mają pokazywać konkretną osobę? Ludzie zamawiają sobie takie rzeczy? Lalki, które są nimi?

Małgorzata: To bardzo trudne zlecenia i niezwykle wymagające, ale przynoszą nam dużo satysfakcji. Mieliśmy takie zamówienie od firmy dla ulubionego klienta. Można zamówić lalkę swojego szefa. Była lekarka. Taka artystyczna lalka może mieć odpowiedni pazur.

Robert: Każda kolejna lalka to próba naszych możliwości. Chętnie podejmujemy się nowych wyzwań i właśnie dlatego chcemy, żeby w tej planowanej animacji bohaterów było jak najwięcej!

Małgorzata: Stworzymy jeszcze na pewno Pana Petenta! Tak, żeby nasza animacja była wesoła, prześmiewcza i żeby każdy mógł się z nią utożsamić.

Robert: Pewnie dla Was to brzmi trochę nierealnie i oczywiście nigdy nie ma się pewności, czy wszystko się uda, ale bardzo w to wierzymy!

Nierealnie? To, że spotkaliśmy na swojej drodze zajawkowiczów, którzy wymyślili, że coś zrobią i zaczęli to po prostu robić? Nie, brzmi całkiem znajomo (śmiech).

Niestety kilka miesięcy po publikacji wywiadu, Gosia i Robert ze względów osobistych zostali zmuszeni do zawieszenia swojej działalności.

Małgorzata Trafimoff i Robert Kotowski

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Projekt Pracownie

NAPISZ DO NAS

Chcesz opowiedzieć nam swoją historię? Znasz rzemieślnika lub artystę, który podzieli się z nami swoim doświadczeniem, pasją? Napisz do nas!

kontakt@projektpracownie.pl Od 25 maja 2018 roku obowiązuje „RODO”, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony danych osobowych i w sprawie swobodnego... >