VOLT IN HOLT. Piorunujące rękodzieło, czyli elektryczność w służbie kreatywności


„Tworzymy, malując prądem” – tak w wiadomości, która wylądowała w Projektowej skrzynce, opisała działalność VOLT IN HOLT Paulina Weremczuk. W opisie pojawiło się także kilka zdjęć oraz informacja o tym, że Paulinę i jej współpracownika Dominika Kurygę twórczo inspiruje elektryczność. Początkowo mamy wiele wątpliwości, czy to aby na pewno temat dla Projektu Pracownie. Trudno nam sobie wyobrazić, na czym dokładnie polega praca tego nieszablonowego duetu. Ostatecznie postanawiamy to sprawdzić. 

Wizyta na warszawskim Okęciu od samego początku niesie za sobą wiele niespodzianek i niemałych wyzwań. Kiedy odwiedzamy Paulinę i Dominika, dowiadujemy się, że warsztat, w którym pracują,  mieści się w piwnicy domu jednego z nich. To przestrzeń po brzegi wypełniona nie tylko narzędziami, ale także wszelkiej maści zasilaczami, oscyloskopami i inną aparaturą pomiarową. Części rzeczy, na które patrzymy, nawet nie potrafimy nazwać. Ponadto na podłodze jednego z pomieszczeń leży konstrukcja odpowiedzialna za większość twórczego zamieszania w VOLT IN HOLT. Jak się okaże, jest to generator impulsów wysokiego napięcia oraz układ wyładowczy. Kiedy jednak entuzjastycznie zaczynamy rozkładać swój sprzęt foto i wideo, Dominik uczula nas, że nie możemy kłaść go zbyt blisko rzeczonego urządzenia, ponieważ w trakcie pracy wytwarza ono silne pole elektromagnetyczne. Dyktafony, a tym bardziej aparaty i kamery mogą więc tego spotkania nie przetrwać. Pokornie zabieramy więc sprzęt, odsuwając się o kilka kroków. Tu pojawia się kolejne wyzwanie. Cały proces, ze względu na wykorzystanie emulsji światłoczułych, odbywa się w permanentnych ciemnościach. Paulina i Dominik sprawnie lawirują po warsztacie, swobodnie przemieszczając się z pomieszczenia roboczego do ciemni. My początkowo poruszamy się po ich pracowni jak słonie w składzie porcelany. Dopiero po kilkunastu minutach nasze oczy przyzwyczajają się do zastanych warunków i łapiemy rytm, w którym będziemy kontynuować wywiad. 

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki

Materia, o której żadne z nas nie ma pojęcia, ciemności i ogromna ciekawość – wszystko to sprawia, że coraz bardziej chcemy się czegoś dowiedzieć o koncepcji artystycznej VOLT IN HOLT. Kiedy na naszych oczach dochodzi do pierwszego wyładowania, a po szkle umieszczonym w układzie wykładowczym rozchodzą się małe pioruny, wiemy, że decyzja o odwiedzinach u Pauliny i Dominika była słuszna. Zastanawiamy się już tylko nad tym, jak uchwycić wyładowania na Projektowych zdjęciach i w materiale wideo. Trwają one bowiem ledwie setki nanosekund, a momentu ich wystąpienia nie da się zsynchronizować z aparatem. Właśnie dlatego do końca spotkania nieustannie towarzyszą nam dźwięk migawki w jednym z aparatów i naprzemienne okrzyki Marcina (operatora) i Radka (fotografa), którzy z radością oznajmiają: „Mamy to!”

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki


Projekt Pracownie: Słuchajcie, co tu się właściwie wyprawia? (śmiech) Musicie mi czym prędzej opowiedzieć, jak doszliście do miejsca, w którym jesteście. Wiem, że VOLT IN HOLT to synergia waszych pasji, ale nie ukrywam, że o takiej konfiguracji nie słyszałam jeszcze w żadnej pracowni. Rękodzieło i prąd, sztuka i elektryczność.

Paulina Weremczuk: Jesteśmy świadomi, że to, co robimy, jest mocno nietypowe (śmiech). W moim przypadku wszystko zaczęło się od zamiłowania do robienia biżuterii. Nigdy jednak nie interesowały mnie tradycyjne materiały i chciałam tworzyć rękodzieło, które nie będzie standardowe. Pamiętam, jak na studiach musieliśmy tworzyć biżuterię z niekonwencjonalnych materiałów i bardzo mi to odpowiadało. Zrobiłam wtedy pieprzową bransoletkę z ćwiekami, a mój drugi projekt powstał z kapsułek po lekach, które pomalowałam farbą do skóry, aby osiągnąć ciekawszy efekt. Podeszłam więc do tematu bardzo kreatywnie (śmiech)

Z czasem Dominik zaczął mnie spontanicznie obdarowywać drobiazgami dekorowanymi prądem i bardzo mi się one spodobały. Wspólnie zaczęliśmy myśleć o tym, jak moglibyśmy połączyć nasze pasje i zacząć wytwarzać produkty na sprzedaż. Wiedza Dominika o elektrotechnice i obsłudze narzędzi umożliwiała mi przekucie każdej wizji w materię.  

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki


Dominik Kuryga: Zawsze fascynowały mnie elektryczność i elektronika. Już od wczesnego dzieciństwa przyglądałem się, jak mój tata dłubał coś w warsztacie, ale to było dla mnie za mało. Chciałem odkryć więcej. Odkąd pamiętam, byłem zachwycony zjawiskiem burzy i piorunów, więc z czasem zacząłem się tym interesować bardziej, właśnie od strony samych wyładowań elektrycznych. Od lat zbieram rzeczy, które tu widzicie – przyrządy, którymi tworzy się elektronikę, sprawdza ją, testuje i robi pomiary. Mam w sobie duże zainteresowanie badawcze. No i lubię patrzeć na tego typu wyładowania (śmiech)

Paulina: Nasze działania nabrały rozpędu, kiedy zaczęliśmy je precyzyjniej definiować. Pracujemy nie tylko z drewnem, tworzymy także obrazy, a naszym narzędziem jest prąd. Dziś pokazujemy prace VOLT IN HOLT w galeriach i pragniemy sięgać po więcej.

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki

Projekt Pracownie: Rozglądam się po waszym warsztacie i nie jestem pewna, na co patrzę ani… na co właściwie powinnam patrzeć. Jak powstają wasze obrazy, a w jaki sposób realizujecie inne projekty biżuterię, elementy aranżacji wnętrz, meble? 

Paulina: . Mamy urządzenie do wypalania wzorów w drewnie. W tym układzie korzystamy z elektrody, która umożliwia nam sterowanie prądem, tworzącym ścieżki w drewnie. Natomiast konstrukcja, którą widzicie na podłodze, jest przeznaczona do obrazów. I tutaj nie sterujemy elektrodą bezpośrednio.  

Dominik: Na powierzchni szyby, którą widzicie, układamy papier światłoczuły. Na nim są rejestrowane wyładowania ślizgowe. Działa to w taki sposób, że wyładowania oddziałują na emulsję, która jest na papierze. Papier światłoczuły poddajemy impulsowym napięciom o amplitudzie rzędu 300 kV. W ten sposób możemy uzyskać bardzo dużo szczegółów. Na końcowy efekt możemy mieć wpływ też poprzez stosowanie różnych amplitud i polaryzacji. 

Paulina: W przypadku obrazów nigdy do końca nie wiemy, co otrzymamy, i nie możemy odtworzyć tego efektu. Teraz już łatwiej nam przewidzieć, jaki charakter wzoru osiągniemy, bo bardzo dużo eksperymentowaliśmy. To my decydujemy, gdzie przyłożymy napięcie i jak ułożymy kompozycje przedmiotów i substancji, które tworzą nasze obrazy. Zdarzało nam się już korzystać z piany czy wody.

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki


Poczekajcie. Wody? Mówicie to z takim spokojem, a przyznam szczerze, że w mojej głowie połączenie wody i prądu nie brzmi zbyt bezpiecznie… 

Dominik: Trzeba na to spojrzeć inaczej. Napięcie impulsu, którego tutaj używamy jest bardzo wysokie, ale jest on też bardzo krótkotrwały. Woda nie stanowi tu więc żadnego zagrożenia. Prąd po prostu się po niej prześlizguje, tworząc interesujący wzór. 

Paulina: Na razie tylko jeden materiał zapalił się w procesie twórczym i była to wełna stalowa. 

Dominik: Przyznam szczerze, że w układzie wyładowczym umieszczaliśmy praktycznie wszystko i nigdy nie doszło do bardziej niepokojących awarii czy wypadków (śmiech)

Paulina: Jeśli chodzi o dobór przedmiotów do naszych kompozycji, jest tu duża dowolność. Ma dla nas na przykład znaczenie to, w jakim stopniu przewodzą one prąd. 

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki


Przyznajcie się, ile trwała wasza twórcza wędrówka, zanim to zjawisko przestało was zachwycać samo w sobie i skupiliście się na poszukiwaniu własnego stylu? 

Paulina: Zjawisko fascynuje i zaskakuje nas cały czas. Natomiast kiedyś  podobało nam się absolutnie wszystko, co powstawało w wyniku wyładowań. Teraz podchodzimy do tego bardziej krytycznie. Pierwsza seria prac rządziła się prawami nowości i zachwytów. Potem zaczęliśmy już przykładać dużą wagę do kompozycji, zwracać uwagę na detale i kombinować (śmiech). Zainteresowały nas też większe formaty.

W wiadomości do nas zwróciliście uwagę też na metodę wypalania ścieżek w drewnie, która umożliwia Wam osiągnięcie fraktalnych wzorów figur Lichtenberga. Czy możecie wyjaśnić naszym czytelnikom, co to dokładnie jest ? 

Dominik: Figury Lichtenberga możesz zaobserwować np. na skórze osoby, która została uderzona przez piorun (śmiech).  

Paulina: To określenie charakterystycznych wzorów, które tworzy prąd przepływający przez izolator elektryczny. 

Dominik: Występowanie tego efektu w sprzęcie elektronicznym, w którym występują wysokie napięcia  uważane jest za defekt, bo może być to przyczyną awarii. My korzystamy z tego defektu, żeby tworzyć naszą sztukę.

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki


Poza obrazami i biżuterią zabraliście się też do robienia mebli. 

Paulina: W wypalaniu drewna korzystamy z generatora wysokiej częstotliwości, który sami skonstruowaliśmy. W biżuterii wypalone ścieżki wypełniamy cynowaną miedzią, a w meblach zdarzało nam się eksperymentować z barwnikami fluorescencyjnymi i żywicą. Mamy w ofercie stolik ze wzorami, które naświetlone przez słońce, będą świecić w nocy.

Dominik: Narzędzia, które tutaj mamy, pozwalają nam wykonywać dowolne projekty. Nie chcemy się też zbyt rozpraszać i teraz jasno określiliśmy to, co robimy w VOLT IN HOLT. 

Paulina: Na stronie piszemy o obrazach, biżuterii i elementach wystroju wnętrz. Jeśli ktoś czuje się zainspirowany naszymi dotychczasowymi pracami, chętnie podejmujemy też współpracę w zakresie indywidualnych projektów. 

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki
Podczas naszej wizyty pogoda jest dość pochmurna, a stolik zabezpieczony kocem niestety nie świeci. Niemniej na potrzeby wywiadu i pokazania wam efektu, o którym opowiada Paulina, naświetlamy stolik przez kilka minut jedną z naszych lamp. Potwierdzamy. Zdobienia na stoliku świecą w ciemności. 


To, co robicie, jest dość nietuzinkowe. Z jakim odbiorem waszych prac spotkaliście się dotychczas? 

Paulina: Podczas naszych wystaw zachęcaliśmy gości do oglądania obrazów także przez lupę. W tych kompozycjach jest wiele ciekawych szczegółów, które w pierwszej chwili mogą umknąć uwadze odbiorcy. Przyznam, że praktycznie każdy widział tam coś zupełnie innego, a my celowo nie zdradzaliśmy naszego zamysłu. Wiele osób ma skojarzenia z kosmosem, kiedy patrzy na nasze prace. Niektórzy odczuwają podczas ich oglądania duży niepokój i uważają, że są one mroczne. Inni dopatrywali się w tych wzorach łąki lub mieli inne skojarzenia z naturą. 

Dominik: To jest chyba najfajniejsze w naszej twórczości. To, że każdy może w niej zobaczyć coś zupełnie innego. Nasza sztuka bywa nieprzewidywalna dla nas, ale to, ile mogą zobaczyć w niej  inni, jest równie fascynujące. 

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki
W czasie naszego spotkania założyciele VOLT IN HOLT wykonują na naszych oczach trzy zupełnie różne, małe obrazy malowane prądem oraz mały drewniany świecznik ozdobiony organicznymi  wzorami. To niepowtarzalne upominki, którymi obdarowują nasz zespół. Paulino, Dominiku – jeszcze raz dziękujemy! 


Właśnie! Pamiętam, że już przy pierwszym kontakcie zapraszaliście nas na swoją wystawę. Teraz można oglądać waszą drugą ekspozycję w warszawskim Domu Kultury „Kadr” [wystawa była  otwarta do 13 lutego br. – red.]

Paulina: Nasza pierwsza wystawa („Poprzez Nicość ”) odbyła w Sulejówku. Potem rozglądałam się już za miejscem w Warszawie, w którym naszą twórczość mogłoby poznać więcej osób, i tak trafiliśmy do Kadru. 

Dominik: W Kadrze jest też zaprezentowana nasza pierwsza praca na szkle oraz pierwsza praca wielkoformatowa. Nie brakuje nam pomysłów na więcej.

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki


—–

Wywiad z Pauliną i Dominikiem wieńczy wspólna wizyta na wystawie VOLT IN HOLT w Domu Kultury „Kadr”. Bardzo rzadko mamy okazję najpierw szczegółowo przyglądać się całemu procesowi twórczemu, a następnie podziwiać jego efekty, i to jeszcze w przestrzeni ekspozycyjnej. Z ciemnego piwnicznego warsztatu przenosimy się do sterylnego, pełnego bieli pomieszczenia wystawienniczego, gdzie oglądamy wielkoformatowe prace Pauliny i Dominika. Robią na nas ogromne wrażenie. Założyciele VOLT IN HOLT opowiadają nam praktycznie o każdej pracy i swoim zamyśle twórczym. Każda z historii na nowo rozbudza naszą wyobraźnię i przywraca wciąż jeszcze świeże wspomnienia z ciemności panujących w pracowni, z której niedawno wyszliśmy. Jesteśmy przekonani, że ten kontrast pomiędzy powstawaniem obrazów Pauliny i Dominika a ich ekspozycją w Kadrze pozostanie z nami jeszcze na długo. 

Projekt Pracownie_VOLT IN HOLT_wywiad_fot_Radek Zawadzki

Rozmowa i tekst: Małgorzata Herman


ZOBACZ FILM

VOLT IN HOLT

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Projekt Pracownie

NAPISZ DO NAS

Chcesz opowiedzieć nam swoją historię? Znasz rzemieślnika lub artystę, który podzieli się z nami swoim doświadczeniem, pasją? Napisz do nas!

kontakt@projektpracownie.pl Od 25 maja 2018 roku obowiązuje „RODO”, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony danych osobowych i w sprawie swobodnego... >